Pierwsza bitwa we Flandrii, stoczona jesienią 1914 r. z udziałem armii czterech państw (Belgii, Francji, Wielkiej Brytanii i Niemiec) zaliczana jest do najważniejszych, największych i pod wieloma względami najciekawszych („wielowymiarowych”) operacji pierwszej wojny światowej.
„Wyścig do morza”, obrona miasteczka Dixmude, otwarcie śluz na kanałach pod Nieuport, Kindermord, „występ Ypres” – to tylko kilka encyklopedycznych haseł wywoławczych, pod którymi kampania ta, lub pojedyncze jej epizody, znane są w zachodniej historiografii. Choć walki nad rzeką Izerą (Yser) i pod murami historycznego miasta Ypres pozostają nadal w cieniu wcześniejszych wydarzeń z sierpnia i września (bitwy graniczne, „cud nad Marną”), ich znaczenie trudno jest przecenić.
„Ostatnia bitwa wojny manewrowej i pierwsza bitwa wojny pozycyjnej” – napisał o niej francuski historyk Jean Ratinaud. Uściślając nieco ten wywód, „Flandria 1914” zwieńczała proces przechodzenia od wojny mobilnej do statycznej, była niejako klamrą spinającą te dwa, jakże odmienne okresy zmagań na froncie zachodnim. Tu – mówiąc w pewnym uproszczeniu – „umarła” kawaleria, a narodził się okop. Jeszcze prymitywny, płytki i krótki, znamionujący już jednak okres wojny pozycyjnej, która położyć się miała cieniem na historii tego konfliktu i kosztować życie i zdrowie milionów żołnierzy.