TRUP SPOD SAMIUŚKICH TATER
Wiek XX rozpędza się niczym oszalała lokomotywa, gdy Zofia Szczupaczyńska otrzymuje z Zakopanego dramatyczny telegram: /
ZBRODNIA STOP PROSZĘ PRZYJECHAĆ NIEZWŁOCZNIE STOP/
Jej serce zaczyna bić szybciej, ale czy tylko z powodu treści wiadomości? Profesorowa nigdy nie ignoruje takich wezwań – nawet jeśli przychodzą z miejsc, które są znane bardziej z oscypków niż morderstw. Rusza więc w drogę i po zaledwie siedmiu godzinach dociera do stolicy Tatr. Na miejscu czekają już na nią zdenerwowany sędzia śledczy Klossowitz, a także podejrzanej czystości kwatera, pochód faraonów, zwaśnione klany góralskie i gęsta jak mgła /omerta/.
Zofia przywdziewa maskę (jaką? /O tym w rozdziale IX!/) i rozpoczyna śledztwo. Przepytuje gruźlików, najstarszych górali i prominentne zakopiańskie figury.
Czy jej instynkt, ostry niczym ciupaga harnasia, zdoła przeciąć gąszcz tajemnic, by odsłonić prawdę? I czy serce Zofii pozostanie zimne jak śnieg na Giewoncie – czy jednak rozgrzeje się niczym roztańczona para na wieczorku w zakładzie doktora Chramca?