Nie ma książek takich jak ta. Styl? To połączenie Vonneguta, Pratchetta i Monty Pythona – ale na dragach. Dialogi błyszczą humorem, kpina jest chirurgicznie precyzyjna, a każde kolejne zdanie to intelektualny atak wymierzony w świat, który nigdy nie miał sensu, ale wszyscy udają, że jest inaczej. To kpina na poziomie mistrzowskim. To po prostu intelektualna demolka. Autor nie bawi się w półśrodki. Nie burzy świątyń – on je wysadza. Czytaj na własną odpowiedzialność. I lepiej nie miej nadziei, że wyjdziesz z tego bez szwanku. „66 Twarzy Lucjana” – to nie jest książka. To zamach na rzeczywistość.