Ten Pan jednego roku zgarnął Zajdla, Śląkfę, Sfinksa, Nautilusa...Ten ogród - w najlepszym stylu Grzędowiczowskim obrósł ciekawością dalszych dziejówVuko Drakkainena inastępcy Tygrysiego Tronu. Także zaginionychZiemian i mieszkańców planety Midgaard, gdzie to nas, ludzi, postrzega się jako istoty o rybich oczach. Gdzie trwa wojna bogów, a samozwańczy demiurgowie hodująokrucieństwo kwitnącew mroku zła. Gdzie więdną najnowsze ziemskie technologie, a człowiek stawić musi czoła... No właśnie...Bierzcie wolne. Kto czytał tom pierwszy wie, że nie spocznie, nim nie skończy. Kto nie czytał, powiększy grono ogrodników.Aha, przypomnijmy jeszczeVuko Drakkainena: (...)gościa, który jest miksem Polaka, Chorwata i Fina, którego wysyłająw chrabąszczopodobnej kapsulena planetę zamieszkiwaną przez cywilizację człekopodobną. Jego misja polega na odnalezieniu wystrzelonej tam wcześniej ekipy i dokonaniu jej sprawnej ewakuacji. I choć Vuko wsadzili w mózg adrenalinowy dopalacz, emocjonalny stabilizator i noktowizor w jednym, to i tak trudno mu przetrwać w świecie pełnym grzybkowych halunów godnych wyobraźni Boscha (Gildia).