Z tysiąca zdarzeń stworzyć jedno, które by wszystkie inne pomieścić mogło, lata całe i lat dziesiątki streścić w jednej godzinie, tysiące postaci uwidocznić w jednej i w tej jednej odzwierciedlić on tysiąc – ot: to jest to, do czego artysta zdąża. To, co ludzie przeżywają przez lat dziesiątki, on to przeżycie musi dać w dramacie, który trwa zaledwie kilka godzin […]. Artysta staje się w tym świadomym okresie pracy niejako reżyserem swego własnego tworu: stawia dlań kulisy, wymierza perspektywy, kreśli, rozszerza, wyrzuca jedną postać po drugiej albo je w jedną stapia, łączy je i oddala, pęta związki, kojarzy rzeczy najbliższe z najwięcej oddalonymi, by im nadać nowe tło, nową barwę i ton nowy. S. Przybyszewski, Przyczynek do psychologii twórczości, 1914