Początki są piękne. On wspaniały, ona cudowna. Myszka, misio, dzióbek, żabka. Świata poza sobą nie widzą, a wspólna przyszłość rysuje się wspaniale. Co mogłoby pójść nie tak, skoro jestem w związku z tak niezwykłą osobą? Wszystko, co na etapie zauroczenia wydaje się rozczulające, szybko zaczyna drażnić. Irytować. Przeszkadzać. Doprowadzać do szaleństwa. Takiego z awanturą, pretensjami, krzykami, a nawet obrzucaniem się wyzwiskami.
W tego typu sytuacjach można oczywiście okopać się na swoim stanowisku w myśl zasady "moje jest mojsze" i toczyć z partnerem zajadłe wojny. Można, tylko dokąd to doprowadzi? Czy nie lepiej byłoby wyjść drugiej stronie naprzeciw i ustalić, które z codziennych rytuałów, charakterystycznych zachowań i ulubionych sposobów spędzania wolnego czasu są dla obojga akceptowalne? Warto umówić się, co jest do przyjęcia, a co absolutnie nie. To nie będzie łatwe ani szybkie. Jednak, o ile obie strony zechcą, jest duża szansa, by wspólna praca nad związkiem zakończyła się sukcesem. Tego, jak to zrobić, dowiesz się z książki "Pięknie odmienni. Jak uwolnić związek od codziennych sprzeczek i nieporozumień".