On sprawiał, że czuła się bardziej żywa. Ona sprawiała, że czuł się mniej martwy. Malachai Yordan myślał, że wie już wszystko o śmierci. Ale tak się stało dopiero wtedy, kiedy zobaczył ją na własne oczy. Widok martwych rodziców uświadomił mu, że aby pokonać ból po stracie, musi zmienić się w kogoś naprawdę złego. To dlatego wraz z bliskimi pogrzebał Malachaia. I tak powstał Kai. Carmen Clark pojawiła się na jego drodze w najgorszym możliwym miejscu i czasie, stając się świadkiem nieplanowanej zbrodni. Dzięki temu poznała zarówno swojego anioła stróża, jak i swój największy koszmar. Teraz musi wybrać – spróbować być dobrą albo całkowicie oddać się ciemności. Decyzja wcale nie jest tak oczywista, jak mogłoby się wydawać. Kai bowiem podąża za nią jak cień i prowadzi na krawędź moralności, czym sprawia, że mrok staje się dla Carmen czymś kusząco intrygującym.