Przez ponad czterdzieści lat Śri Nisargadatta Maharadż inspirował, prowadził i wspierał tych, którzy przybywali z całego świata, żeby usłyszeć jego słowa.
W wielu rozmowach Maharadż mówi wciąż o tym samym. Dzieje się tak, ponieważ nawet w ostatnim okresie życia, kiedy jego ciało było już bardzo słabe, Maharadż, drążąc ten sam temat, uparcie starał się przekazać sedno swego nauczania. W żadnym z tekstów owo dążenie nie jest lepiej widoczne niż w jego ostatnich słowach skierowanych do nas i spisanych w /Świadomości i Absolucie/.
Dwa tygodnie przed śmiercią, kiedy Maharadż nie miał już siły mówić, jeden z obecnych zaproponował, żeby posłuchać nagrania wcześniejszej rozmowy. Maharadż wyraził zgodę, ale po dwudziestu minutach poprosił, żeby zatrzymać kasetę. Z trudem usiadł na łóżku i wyszeptał:
„Rozmyślajcie o tym, co właśnie usłyszeliście; o tym, co usłyszeliście, ale też – co jest milion razy ważniejsze – o tym, kim jest ten, kto tego słuchał”.
Śri Nisargadatta Maharadż (1897–1981) był prawdziwym mędrcem i człowiekiem poznania. Należał do tradycji Adwajtawedanty – monistycznego kierunku klasycznej filozofii indyjskiej. Prowadził bardzo skromne życie, przez wiele lat był sprzedawcą papierosów i mieszkał na poddaszu w zatłoczonej dzielnicy Bombaju. Nisargadatta był żonaty i miał dzieci. Nie otrzymał żadnego wykształcenia, nie cytował świętych pism, mówił wyłącznie na podstawie własnego rozumienia i doświadczenia. Nie stworzył żadnego aśramu, klasztoru czy ośrodka nauczania. Przyjmował u siebie poszukujących z całego świata. Był dla wszystkich dostępny i nigdy nie pobierał żadnych opłat. Jego przesłanie było i jest przenikliwie proste: idź do źródła pojęcia „ja jestem”.