• Autor: Gomola Adam
  • Wydawca: STAPIS
  • Seria: Literatura Górska na Świecie
  • EAN: 9788379671472
  • Oprawa: miękka
  • Cena sug. br.: 39,90 zł
  • Cena brutto: 39,90 zł (w tym 5% VAT)
  • Cena netto: 38,00 zł
  • Data premiery: 2020-12-15
  • Dostępne od: 2020-12-09
  • Dostępność: Dostępny

Cena netto: 38,00 zł


Narty były ze mną od dzieciństwa. Za moim rodzinnym domem jest niewielka górka. Gdy miałem te kilka lat, była to dla mnie jednak wielka góra. Każdej zimy, a były one wówczas mroźne i śnieżne, spędzaliśmy na niej z bratem całe dni. Dziadek zapinał nam drewniane narty z wiązaniami Kandahar, a babcia przypominała, żeby wrócić przed zmrokiem. Pierwsze kilka zjazdów to była prawdziwa jazda terenowa. Później mieliśmy już „boisko”, czyli ubity stok, z tą tylko różnicą, że ratrakiem byliśmy my z bratem i nasi koledzy. Z czasem nasza górka trochę mi się znudziła, więc rozpocząłem „eksplorację” okolicznych lasów i znajdujących się tam skoczni. Wtedy nawet do głowy mi nie przyszło, że kiedyś będę chodził na nartach po wysokich górach. W szkole podstawowej po raz pierwszy byłem zimą w górach. Rodzice zabrali mnie na zakładowy wyjazd narciarski na przełęcz Kubalonka. Zobaczyłem wtedy, jak wygląda wyciąg narciarski i że ludzie tam jeżdżący mają zupełnie inne narty i buty niż ja. Od tego momentu rozpoczął się dla mnie etap narciarstwa zjazdowego. Na zjazdówkach ciągle mi jednak czegoś brakowało. Chyba chodziło mi o tę nieskrępowaną wolność, którą dają narty z wolną piętą. W tym czasie zaczęła się rozwijać we mnie miłość do gór. Coroczne wyjazdy na tygodniowe obozy zimowe do schroniska na Hali Rysiance sprawiły, że w głowie miałem tylko ośnieżone szczyty. Pilsko widziane z okien schroniska na Rysiance wydawało mi się wtedy szczytem marzeń. Z czasem góry zaczęły mnie fascynować pod każdym względem. Był to okres ogromnych sukcesów naszych himalaistów: Jerzego Kukuczki i Krzysztofa Wielickiego. To wszystko niesamowicie rozpalało moją wyobraźnię. Zacząłem się wspinać. Złapałem bakcyla wspinania i ta pasja w zasadzie towarzyszy mi do dnia dzisiejszego – wciąż się wspinam z większą lub mniejszą intensywnością. Na studiach zapisałem się na kurs przewodników beskidzkich organizowany przez Studenckie Koło Przewodników Beskidzkich w Katowicach. To była niesamowita przygoda. Zaczęły się cotygodniowe wyjazdy w różne góry z noclegami w szałasach pasterskich. Na jednym z wyjazdów w Wielkiej Fatrze zobaczyłem dwóch ludzi poruszających się na nartach skiturowych. Od razu chciałem mieć taki sprzęt, ale zdobycie czegoś takiego w Polsce graniczyło z cudem, nie mówiąc już o cenie. Kupiłem więc drewniane narty firmy Germina bez krawędzi, do których zamontowałem stare wiązania typu Kandahar, a za foki posłużyły mi pasy samochodowe, z jodełką wypaloną lutownicą. Foki te nie miały żadnego poślizgu. Przy każdym kroku trzeba było podnosić całą nartę, ale nieźle trzymały podczas podchodzenia. Z dzisiejszej perspektywy całe to wyposażenie było totalnym nieporozumieniem. Wtedy jednak w ogóle mi to nie przeszkadzało, ponieważ na takich nartach jeździłem w dzieciństwie i byłem do nich przyzwyczajony. Największe katorgi przechodziła moja żona, Jadzia, która na takim sprzęcie, z ciężkim plecakiem, musiała się uczyć jeździć. Na szczęście etap nart Germina i pasów samochodowych w roli fok nie trwał zbyt długo. Udało nam się nabyć narty z krawędziami, wiązania Silvretta 300, buty wspinaczkowe Koflach i, co najważniejsze, foki z prawdziwego zdarzenia. To była już inna jakość skituringu. Wprawdzie cały sprzęt trochę ważył, jednak wtedy nie miało to dla mnie znaczenia. Liczyła się tylko ta niesamowita wolność poruszania się w górach.

  • ISBN:
    978-83-7967-147-2
  • Kategoria:
    BIOGRAFIE / AUTOBIOGRAFIE
  • Liczba stron:
    160
  • Wysokość:
    236 mm
  • Szerokość:
    161 mm
  • Numer wydania:
    1
  • Rok wydania:
    2020