Lata 20. XX w., Stany Zjednoczone. Doktor Piotr Vulpius jest z wykształcenia lekarzem, który jednak porzucił swoją praktykę, aby zostać prywatnym detektywem. Odwiedza go niejaki Józef Scat, który zgłasza zaginięcie swojego przyjaciela, byłego marynarza, Martina Forstera. Szybko okazuje się, że Forster miał piękną i młodszą o osiem lat żonę Neilę, która pomimo kilku dni od jego zaginięcia, wcale nie kwapi się, aby zgłosić sprawę na policję. Co więcej, opornie odpowiada na pytania zadane przez detektywa i policję. Doktor Vulpius wraz z redaktorem Otmarem podejmują śledztwo. Niebawem okazuje się, że zniknęły wszystkie podobizny Martina Forstera i właściwie nie wiadomo, jak on wyglądał. Stary polski kryminał. Tom 4 Fragment książki: – Wiem jedno, że Martin zniknął bez śladu, a nie należał do ludzi, którzy by tak robili. Może się pan śmiać z moich przeczuć, ale wierzę w nie, chociaż nie jestem babą, lecz marynarzem... Muszę panu powiedzieć, że doświadczyłem tego wiele razy na morzu. – Hm... Ale i Martin Forster jest marynarzem. Mógł się gdzieś zawieruszyć. – Nie. To nie wchodzi w grę. Przynajmniej ja wiedziałbym, co się z nim dzieje. – W tym wszystkim nie rozumiem jednego. Nie składał pan meldunku na policji? – Nie. – A jego żona? – Też nie. – Trzeba było to zrobić przede wszystkim. A dlaczego właściwie zwraca się pan do mnie? – Mówiłem kilkakrotnie Neili, by zawiadomiła policję. Powiedziała, że Martinowi na pewno nie stało się nic złego, że niepotrzebnie ją niepokoję, a i siebie także.