Przylądek Horn to wrota zarówno dosłownie, jak i w przenośni, to jedyne przewężenie na Oceanie Południowym, gdzie wiatry, fale i morskie prądy – w żaden sposób nieograniczone przez tysiące mil – napotykają opór i, jak dzikie zwierzęta zagonione w róg, wpadają w szał, zapalczywie próbując odzyskać wolność. Nie ma lądu na zachód stąd, ani na wschód, przez cały obwód Ziemi. To brutalne miejsce. Dla żeglarzy jachtowych Przylądek Horn to najtrudniejsze możliwe wyzwanie. Smagany sztormami przez 300 dni w roku, jest najtwardszą szkołą, w której można poddać testowi swoje umiejętności żeglarskie.